O skandynawskim stylu powiedziano i napisano już wiele. Postaram się unikać kalkowania i skupić na aspekcie, który rzadko pojawia się w tym kontekście. Opowiem Wam o duszy. Unikalność wnętrz północy to mieszkańcy, ich powściągliwość którą uzupełniają historią i wspomnieniami.
Mieszkania północy stoją na trzech filarach:
– czystej, neutralnej kanwie – fundament praktyczny,funkcjonalny, konserwatywny
– emocjach – osobiste przedmioty, eklektyzm, dusza ponad spójność
– inwestycji – przedmioty ponadczasowe, dziedzictwo kulturowe, ikony
Między filarami przeplatają się trendy, które są jak posypka na torcie. Dodatki, które łatwo wymienić relatywnie niskim kosztem.
Czysta Kanwa
Przekorne nic, czyli pustka, z jaką często kojarzymy minimalistyczne wnętrza Skandynawii to bardzo świadome wybory i trzymanie się podstaw pierwszego filaru, czystej kanwy. Wymowna wstrzemięźliwość formy, która urzeka architektów, dekoratorów i użytkowników od dekad to, nasza podstawa. Pragmatyczne i funkcjonalne rozwiązania w neutralnej ramie, korzystanie z istniejących standardów. Wygoda i nuda wysokiej jakości. Grunt, który teraz kładzeimy ma służyć i cieszyć wiele lat warto w niego zainwestować.
Dusza, zamknięta jest w wyjątkowości rzeczy, drobnych skazach będących zmarszczkami ich historii
Kolejnym filarem jest owa dusza, emocje. To najmniej architektoniczny etap, ale najważniejszy. Nie da się jej w całości zamówić z katalogu, albo zaprojektować z szablonu. Dlatego, musimy uzbroić się w cierpliwość i przejść psychologiczną sesję samopoznania, zanim zaczniemy kupować meble i wybierać kolor ścian. To, wymaga miłości do przedmiotów, ale to Szwedzka a nie Włoska miłość. Zamiast fanatycznego materializmu powstaje więc nieustanne dążenie do tworzenia otoczenia, które sprawia nam przyjemność.
Wymaga naturalnych materiałów i zaklinania przyjemnych emocji. Dusza jest ponadczasowa, stara się nie być masowa i plastikowa. Dusza jest funkcjonalna i jak wszystko kieruje się zasadą Lagom. Młynek do kawy jest młynkiem do kawy a nie smartfonem z funkcją młynka do kawy. Dusza odzwierciedla naszą uważność i przypomina nam, że w rajdzie koszykowym, nie wrzucamy wszystkiego, bo możemy. W końcu, powiedzmy to szczerze, dusza to nasz wewnętrzny snobizm, który nie ma nic wspólnego z pieniędzmi.
Na tym etapie zaczynają pojawiać się rzeczy przypominające nam o naszych przodkach. Często zmieniają wtedy zastosowanie i ukochana szkatułka na biżuterię po babci staje się puzderkiem na herbatę, a w starych puszkach wuja zaczynają rosnąć cebulki. Zaczynamy budować relację z miejscem. Tutaj, mamy też pole na podarunki z podróży które wprowadzają niespójność, bo przecież nie zaplanowaliśmy ceramicznego cudaka z Indii i maski z Kongo. Nasz związek z przestrzenią idzie w poprzek trendów i jest obrazem naszej fascynacji. Nie boimy się pamiętać ale nie robimy z naszej przestrzeni muzeum.
Inwestycja w teraźniejszość na przyszłość
To, czym się otaczamy i jak zostawiamy swój ślad w rzeczach, to nasza biografia, która będzie żyła dłużej niż my.
Lampy, krzesła, komody czy dywany, przechodzą z pokolenia na pokolenie. Dlatego, wybory, dyktowane są ponadczasową formą, genialnym rzemiosłem i wysoką jakość materiałów. Takie perły nadają, nawet skromnemu pomieszczeniu ekskluzywności. Z czasem wzbogacone historiami rodzinnymi pełnią rolę posagu i sagi rodu.
Z braku duńskich czy szwedzkich przodków, możemy uciec się do aukcji, na których przy odrobinie szczęścia i cierpliwości wpadnie nam w ręce klasyk.
Posypka na torcie
Aktualne trendy z ostrożnością używamy jako kanwy. Z definicji, moda to coś co przemija. Modne, mogą być szybko rotujące dodatki, zużywalne elementy domu. Odradzam używanie ich jako podstawy.
Kluczem jest akcentowanie. Wstrzemięźliwość ponad przesyt uderza silniej. Dlatego, pragnąc zrobić dwa kroki, zrób jeden i zobacz co się stanie.
Wyobraźmy sobie, że zakochaliśmy się w modnym, pastelowym art deco. Oczami wyobraźni widzimy kuchnię ze zdjęcia (od lewej). Kalkulujemy kuchnię na wymiar z jasnymi frontami i uchwytami w kształcie półksiężyca, szukamy różowej jodełki ceramicznej za grube pieniądze i tego, złotego kranu. Wygląda pięknie! W magazynie wnętrzarskim, hotelu, jako inspiracja, owszem.
Zmiana stylu mieszkania, urządzonego z tak silnie nacechowanym wnętrzem będzie trudna i kosztowna. Dlatego warto uciec się do wstrzemięźliwości i wspomnianych kroków w tył. Na pomoc przychodzi wtedy skandynawski przewodnik po trendach.
Z neutralnie kolorystycznymi, prostymi frontami, klasycznym kamieniem oraz mosiężnym kranem, zamiast złotego, który odnajdzie się genialnie, w różnych stylach (drugie zdjęcie od lewej) możemy stworzyć magię. Używając detali, które łatwo wymienić, zmieniamy całkowicie charakter miejsca. Dodając okrągłe lampy (zdjęcie pięć) i mody wazon w różu (ostatnie zdjęcie) pogłębimy atmosferę trendu. Z czasem, kiedy nasze umiłowanie do art deco przeminie, możemy bezboleśnie wymienić je na inne.
Dla wytrwałych, proponujemy też szukanie na pchlim targu, aukcji lub u dziadków, autentycznych detali z dekady. Dodamy wtedy autentyczności i indywidualności. Tak prowadzony dom, będzie zbierał piękną patynę, przesiąkniętą wspomnieniami mieszkańców i ich duszą.
Zdjęcia referencyjne:
Nowoczesna kuchnia Art Deco, Czysta kuchnia, Uchwyty, Uchwyt II , Lampy, Wazony
Mieszkanie, to świątynia, w której poznajesz właściciela
Skandynawskie mieszkania, nie są domami otwartymi, jak we Włoszech, czy u nas, gdzie prawie każdy przyjmowany jest o dowolnej porze, zawsze mile widziany, bez zaproszenia. Dom, dla ludzi z Północy jest tak osobisty, jak pokazanie brzuszka u kota. Najpierw zaufanie, później zaproszenie i tylko przez zaproszenie wkraczasz w najintymniejszy obszar, gdzie właściciel obnaża się przed Tobą.
Ciekawostka na marginesie, fasady domów, są często bardzo neutralne, tak by nie odzwierciedlać statusu, stylu i charakteru właściciela. Zamożny sąsiad będzie miał skromne wejście do domu i rozwalające się Volvo na podjeździe. To, co znajduje się za drzwiami, odkryją tylko zaproszeni. Ten, kulturowy rys, dyktowany protestantyzmem i socjalistyczną ideą społeczną, wymaga własnego wpisu, dlatego postawię tu kropkę.
Ostatnie słowo
Podsumowywując, starą komodę po dziadku można z powodzeniem wstawić do śnieżnobiałej, nowoczesnej sypialni, a rzeźba kupiona od młodego artysty, postawiona na podłodze, może nadać charakter łazience. Czysta, neutralna kanwa, pozostaje niezmienna, dlatego warto w nią zainwestować czas i fundusze. To przestrzeń, w której emocje, nasze dziedzictwo, wspomnienia i charakter znajdą miejsce by wybrzmieć, by z czasem ewoluować lub zmieniać się na inne bez konieczności burzenia wszystkiego i zaczynania od nowa. Dlatego, proszę Was o przemyślenie dwa razy, kiedy stoicie przed piękną tapetą w złote ptaki i czerwone kwiaty, czy na pewno pragniecie wytapetować cały salon, czy wystarczy kupić jeden kawałek i wstawić w dziwną ramę, którą dostaliście od prababci.
Z czasem, zauważycie jakie przemdioty dają Wam energie i radość, które meble zostają na dłużej, a z którymi chętnie się pożegnacie. Warto przyjżeć się temu bliżej, zauważycie siebie w przedmiotach i spójność w chaosie, która nadaje ton. To poznanie, pozwoli Wam coraz swobodniej bawić się wyglądem mieszkania z zachowaniem waszego ducha.
Jeżeli czujecie niedosyt, jeżeli obraz to dla Was więcej niż tysiąc słów zapraszam na podróż po wnętrzach z NIC-em:
- Historiska Hem – Konto IG pośrednika nieruchomości w Sztokholmie, gdzie znajdziecie autentyczne, szwedzkie mieszkania
- Coco Lapine – Projektantka, która czaruje kolorem, światłem i często materializuje duszę we wnętrzu, jej tablice na Pinterest wyciskają łzy szczęścia
Dzisiejszy wspis sponsorują Skråvki:
Ścienna Lampa z ryflowanego metalu – Omega
Wazon z dymionego różowego szkła – Blomtank
Masz ochotę być na bieżąco? Polub Skråvki na Facebooku.